Cześć i czołem :)
Dzisiaj postanowiłem, że opiszę wam kolejną książkę - "Gwiazd naszych wina". Zapraszam do czytania ;)
Jest to kolejna powieść Johna Green'a, i jak mi się wydaje - najpopularniejsza z jego rękopisów. Jest książką idealną dla osób, które lubią spędzać godziny nad dobrą lekturą, a ta jak najbardziej do takich należy.

Tuż po zdiagnozowaniu choroby Hazel musiała przejść szereg rozmaitych operacji, naświetleń oraz, jak to przy raku bywa, chemioterapię. Kiedy okazało się, że starania lekarzy nie skutkują Hazel dołączyła do grupy osób testujących leki eksperymentalne. Lekarstwo, które przyjęła nazywało się Phalanxifor. Nie działało na nie około 70% procent chorych, ale na Hazel - podziałało. Dzięki temu dziewczyna mogła opuścić szpital, niestety, z butlą tlenową, która wspomagała działanie jej płuc.
Rodzice bohaterki martwili się, że Hazel popadła w depresję. Pomimo faktu, że sama twierdziła, że tak nie jest została zapisana na grupę wparcia prowadzonej przez Patrica - jedynego pełnoletniego jej uczestnika, który sam był kiedyś chory na raka, ale szczęśliwie udaje mu się wyzdrowieć.
Na jednym ze spotkań tejże grupy, krzyżują się drogi Hazel i Augustusa - niewiele starszego od niej chłopaka. To wydarzenie znacznie wpływa na ich życie, a "wspólna historia nikogo nie pozostawia obojętnym".
Zachęcam Was, do przeczytania tej pięknej, śmiesznej i wzruszającej za razem książki, która daje wiele do myślenia, a refleksję same przychodzą do nas, by kłócić się z myślami.
Niektórzy z Was nigdy nie będą tacy sami, po przeczytaniu tego rękodzieła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz