Cześć, dzisiaj, z resztą tak jak obiecałem, poruszę troszkę poważniejszy temat. Mam na myśli to, jak wygląda proces w którym dziecko jest odbierane rodzinie.
Możliwe, że ktoś już słyszał na czym polega zawód rodziny zastępczej. Mianowicie chodzi mi o to, że niektóre rodziny w Polsce postanawiają zaopiekować się dzieckiem, które zostało odebrane rodzinie po to, by ZAROBIĆ. Tak. Nie przejęzyczyłem się. Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości tłumaczę dalej.
Chyba nie muszę mówić na czym polega dostanie się dziecka do rodziny zastępczej, ale w skrócie:1) Odebranie dziecka rodzinie;
2) Trafienie dziecka do rodziny zastępczej;
3) Opiekowanie się nim do czasu wyjaśnienia przyczyn, przez które dziecko zostało odebrane rodzinie.
Pokazanie tego w tych trzech podpunktach może wyglądać na banalne, ale takie nie jest.
W życiu wielu ludzi dziecko jest najważniejszą rzeczą na świecie - jest przysłowiowym "oczkiem w głowie", ale czy zawsze? No właśnie... Aby zostać rodzicem zastępczym należy przejść rozmaite testy, szkolenia. Dopiero jeśli uda się je "przebrnąć" można podjąć się przyjmowania dzieci pod swój dach.
"Przecież wszystko jest sprawdzane, nie ma miejsca na niedopatrzenia" - można pomyśleć. Nic bardziej mylnego. W większości przypadków mamy do czynienia z kompetentnymi rodzicami, którzy zapewnią dziecku dobrą atmosferę w domu i będą wspierać dziecko w ciężkich sytuacjach.
Teraz chyba należy przejść do tych gorszych stron rodzin sastępczych.
Czasem mamy do czynienia z aktorami, tzn. z ludźmi , którzy zdają testy tylko po to, by opiekować się dzieckiem i... Zarabiać. Tak. Według moich źródeł rodzina zastępcza zawodowa może otrzymać nawet 2000zł. Najczęściej w tych wypadkach dzieci są tylko "przedmiotem", który daje zasoby rodzinie.
Ale pomyślmy logicznie. Jeśli państwo może dać pieniądze rodzinie zastępczej, to czemu nie może dać tych pieniędzy rodzinie, z której zostało ono zabrane? Nie mówię tutaj oczywiście o rodzinach, które piją, biją dzieci, gnębią i poniżają je.
Rodzina, która została pozbawiona dziecka to rodzina, która już nigdy może się nie pozbierać i otrząsnąć ze straty dziecka. Działa to również w drugą stronę. Moim zdaniem w tych czasach nawet to, jak poczuje się dziecko po oddzieleniu go od mamy i taty.
Niestety takie przypadki wciąż występują, a fakt, że dziecko czasem nie wie co się dzieje, ponieważ nawet nie zdążyły pożegnać się z rodzicami i automatycznie trafiają do rodziny zastępczej zastanawiają się: "Czy zobaczę jeszcze kiedyś mamę i tatę?", a rodzina zastępcza nie zawsze potrafi odpowiedzieć na to pytanie.
Zachęcam Was do dyskusji na ten temat...
Pozdrawiam gorąco
Fajny wpis, ale wydaje mi się, że to trochę nie tak działa jak mówisz. To jest raczej tak, że do rodziny zastępczej rodzice oddają dzieci gdy np. muszą wyjechać z kraju na kilka lat czy coś takiego, a później ich dzieci są im z powrotem (nwm czy dobrze napisałam) oddawane, gdy już mogą się nimi zajmować. Adopcja to jak chcesz zaadoptować dziecko na zawsze i przy tym raczej nie może być zdawania tylko testu tak o dla kasy. Moja ciocia zaadoptowała dwoje chłopców tak jak byli mali. Dominik ma teraz 7 lat a Szymon niecały roczek. Żeby dostać prawo do opieki nad Szymonem musiała walczyć o to 6 lat chociaż, że ma dużo kasy, męża i już jedno zaadoptowane dziecko. Jak dziecko adoptowane jest od urodzenia to nie czuje takiej potrzeby znać swoich biologicznych rodziców. Gorzej jest z dziećmi adoptowanymi w wieku kilkunastu lat. Wtedy chyba nie trzeba zdawać żadnych testów i to jest błąd. Takie dzieci zwykle nie mogą się odnaleźć w nowej rodzinie i bardzo często wchodzą w złe towarzystwo lub popadają w depresję. Znam parę takich przypadków. Ja sama w przyszłości na pewno adoptuje dziecko, takie w wieku kilkunastu lat. Wiem ile to kłopotu, ale chyba jako psycholog sobie poradzę.
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że z kwestią wyjazdu działa też w ten sposób, aczkolwiek tutaj chciałem pogłębić się w tych drastyczniejszych tematach :D
UsuńŻyczę powodzenia z wychowywaniem dziecka ;)
Dziękuję ;)
OdpowiedzUsuń